13     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : JOINT OPERATIONS: TYPHOON RAISING



Grzegorz "Gregorious" Kozak


Amerykańscy żołnierze nie maja chwili wytchnienia. Dotyczy to zarówno rzeczywistości jak i świata wirtualnego. Niedawno wróciliśmy z targanej wojną domową Somalii, a tu już musimy wyruszać na kolejna niebezpieczna misję.



ZNÓW W AKCJI
Joint Operations: Typhoon Raising, to kolejna, po Delta Force: Black Hawk Down, produkcja firmy Novalogic dająca nam możliwość kierowania żołnierzami US Army. W poprzedniej grze walczyliśmy w gorącej Afryce, tym razem wybierzemy się do nie mniej upalnej Indonezji. Wiadomo, że terenem walki nie będzie już piaskownica. Zmiana charakterystyki terenu wprowadza całkiem nowe możliwości rozgrywki. Nasi żołnierze będą przedzierać się przez gęstą dżunglę i podróżować miedzy licznymi wysepkami. Oczywiście chłopaki nie będą zasuwać na piechotę. Jak wiadomo, w Black Hawk Down ważnym elementem były środki transportu. Mieliśmy do dyspozycji dwa helikoptery (Black Hawk i Little Bird) oraz Hummera. W Joint Operations do tego grona dołączał jeszcze łodzie desantowe, barki LCAC, motorówki (!) oraz półciężarówki i helikopter transportowy Chinook. Wymienione tu pojazdy zmieniają dynamikę rozgrywki, a łodzie są całkowita nowością.

Ładny makeup?

Nie wspomniałem jednak o najważniejszym. Joint Operations: Typhoon Raising, to produkcja przeznaczona głównie do gry w sieci. Oczywiście, twórcy zapewniają, że kampania dla pojedynczego gracza ma być bardzo ciekawa i pełna emocjonujących walk. Jednak po tym co pokazali w Black Hawk Down nie spodziewam się czegoś bardziej niż poprawnego. Zapewne podczas kilkunastu misji dane będzie nam zobaczyć wszelkie fajerwerki jakie przygotowano.

Ja i moi kumple :)

SIECIOWA ZABAWA
Przejdźmy jednak do trybu Multiplayer. Przesuniecie ciężaru Joint Operations w stronę rozgrywek sieciowych nie powinno nikogo dziwić. W czasach coraz większej dostępności szybkich łącz (szkoda, że nie u nas) oraz większej przyjemności grania z żywymi, myślącymi przeciwnikami, a nie tępymi botami, takie rozwiązania będą pojawiać się coraz częściej. W Joint Operations ma być zastosowana technologia trzeciej generacji, poprawiająca jakoś gry poprzez sieć oraz zwiększająca interakcję między poszczególnymi graczami. Brzmi bardzo tajemniczo i miejmy nadzieję, że sprawdzi się w praniu. Każdy grający w gry sieciowe, wie jak ważne jest odpowiednie zaprojektowanie map.
Novalogic zapowiada takowe, które będą nawet kilkunastokrotnie większe niż w innych grach sieciowych. Można sobie wyobrazić mapę, która zawiera kilka wysepek i graczy robiących desanty z morza i powietrza. Akcja na najwyższym poziomie. Dodając do tego możliwość gry do 64 graczy jednocześnie, dostajemy prawdziwą perełkę.
Oczywiście, nie będziemy prowadzić walki na pięści. Do dyspozycji oddanych zostało większość modeli broni stosowanej w US Army. Do tego oczywiście wszelkiego rodzaju wspomagacze - noktowizory, lornetki i inne. W kwestii wykonania modeli broni możemy być spokojni. Na pewno nie będą gorsze od tych z Black Hawk Down.

Jedziemy na ryby?

ZNÓW BLACK HAWK
Wszystko będzie działać na podrasowanym silniku Black Hawk zastosowanym wcześniej m.in. w Comanche 4 i poprzedniej grze z serii Delta Force. Akcja rozgrywa się w Indonezji, więc zadanie stojące przed grafikami jest dość wymagające. Stworzenie realistycznie wyglądającej dżungli nie jest najłatwiejsze. To co możemy zobaczyć na dostępnych obrazkach pozwala sądzić, że będzie wyglądała wspaniale. Oczywiście dżungla to nie wszystko. Nie zapomniano także o postaciach i pojazdach, które, jak już wspominałem, stanowią ważny element gry. Możemy liczyć na realistyczne animację żołnierzy i wszelkich środków lokomocji.

Imprezka się rozkręca.

Tyle już napisałem o stronie technicznej rozgrywki w Joint Operations: Typhoon Raising, ale ani słowem nie wspomniałem dlaczego znaleźliśmy się w Indonezji. Oczywiście powód jest mało oryginalny i jak najbardziej aktualny - terroryzm. Sytuacja jest trudna, gdyż separatyści zdobywają coraz większe poparcie ludu i zagrażają obaleniem niestabilnego rządu. Rozwój wydarzeń zmusza do interwencji Stany Zjednoczone, jednak nie będą one osamotnione, gdyż pomogą im kraje Unii Europejskiej. Tak oto silna koalicja pod przewodnictwem USA wyrusza do Indonezji zaprowadzić spokój. Jak widać problem przedstawiony przez Novalogic jest jak najbardziej aktualny i bardzo chwytliwy.


13     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : JOINT OPERATIONS: TYPHOON RAISING